Od ogółu do szczegółu - nie odwrotnie!

Dzisiaj trochę na temat jedzenia i trochę nie. A mianowicie o zaczynaniu od podstaw. We wszystkim. Często obserwuję odwrotne podejście – w temacie diet, suplementacji, profilaktycznego odrobaczania, treningów.

To jest jak z budową domu.

Potrzebne są fundamenty, no nigdy nie zaczynasz od dachu albo urządzania wnętrza.

Tak samo jest z dietą – możesz wykluczać nieskończoną ilość składników i kombinować, ale jeśli nie zadbasz o ilość i jakość wypijanej wody (to taki mój bzik – bo tak często pomijany!), o wyrzucenie najpierw przetworzonej żywności (wykluczasz np. gluten bo niezdrowy, a zajadasz się batonami, frytkami albo jeszcze lepiej nie zjesz warzyw krzyżowych – bo tarczyca – ale snikersik to już nie problem ) albo np. sen i regenerację – to wysiłek się nie zwróci.

Jeśli profilaktycznie się odrobaczasz, a jednocześnie zajadasz się drożdżówkami, albo w ogóle nie łączysz tego ze swoim stylem żywienia – to też syzyfowa praca.

Jeśli wydajesz kupę kasy na suplementy, a nie zadbasz o żywienie czy sen – to kup sobie lepiej nowe buty.

No tak to wszystko nie działa. Nie chciej od razu wypijać na śniadanie koktajlu z chlorellą i wykluczać kilkunastu składników z diety – jeśli wypijasz w ciągu dnia jedną czy dwie szklanki wody.

Nad podstawą najpierw popracuj, wyrób nawyk. Daj sobie czas.

Takie moje luźne przemyślenia. Bo chcemy od razu zaczynać od bardzo skomplikowanych schematów żywieniowych (im bardziej, tym lepiej!) – nie dbając o podstawy!

Podobnie jest z treningami. Jeśli ćwiczysz nawet 6 razy w tygodniu przez godzinę (wow!) – a resztę czasu spędzasz w pozycji siedzącej, to przykro mi ale godzina treningu – choćby nie wiem jak intensywnego – nie zrekompensuje 12 godzin siedzenia.